Niewiele ponad 100 lat temu, do czasu zastosowania sztucznego chłodzenia na dużą skalę, warzenie piwa było uzależnione od panującej pogody. Zależność ta, wraz z różnymi potrzebami w ciągu roku, w naturalny sposób wymuszała sezonowość w pracy piwowarów. Chłodniejsze pory roku pozwalały na prowadzenie fermentacji w niskich temperaturach, minimalizowały ryzyko infekcji. Z kolei latem potrzebne były słabsze, gaszące pragnienie piwa, a zimowe wieczory wymagały mocniejszych, rozgrzewających piw. Za to najlepsze surowce dostępne były jesienią.
Teraz warzenie piw sezonowych podyktowane jest konsumenckimi oczekiwaniami w ciągu roku oraz pozwala browarom poszerzać swoją ofertę, gdy do stałych pozycji w swoich portfolio dodają piwa warzone okazjonalnie, w niedużych partiach. W Europie okresem kiedy pojawia się największa ilość piw sezonowych jest chyba końcówka roku, kiedy browary wypuszczają wszelakie piwa świąteczne. W zeszłym roku pojawiło się kilka piw wprost nazwanych świątecznymi z mniejszych browarów – Czarnków, AleBrowar, Widawa, etc. Za to w tym roku mieliśmy już prawdziwy wysyp piw świątecznych, do którego przyłożyło się nawet dwóch dużych graczy – Kompania Piwowarska i Carlsberg Polska.
Kolejne dwa piwa, co ciekawe, pochodzą z dwóch niedużych browarów, w których warzą swoje piwa dwa najbardziej znane polskie browary kontraktowe – chodzi o Browar Na Jurze i Browar Gościszewo. Wygląda jakby oba browary ośmielone sukcesami Pinty i AleBrowaru postanowiły spróbować swoich sił w piwach świątecznych.
Jurajskie Świąteczne zostało uwarzone w Browarze na Jurze z dodatkiem kakao, chili i miodu, ze stosunkowo wysoką zawartością ekstraktu (16,5°) i płytkim odfermentowaniem, które w rezultacie dało 5,6% alkoholu. W zapachu mamy wyraźny, słodki aromat czekolady oraz chyba odrobinę zapachów miodu gryczanego. Do tego średnio obfita, nierównomierna brązowa piana, która niestety dosyć szybko opadła. W kolorze praktycznie czarne i nieprzejrzyste. W smaku pełne, ponownie wyraźnie czekoladowe i pikantne, nieco miodowe, w finiszu długo czekoladowe i ostre. Średnio nasycone, wyraźnie ostre, słodowe i miodowe posmaki praktycznie niewyczuwalne i stłamszone przez czekoladę i paprykę. Przez tak wyraźne smaki nie kojarzy się z piwem lecz raczej rozcieńczoną gorącą czekoladą z chili. Browar Gościszewo nazwał swoje świąteczne piwo w dosyć jednoznaczny sposób – „Wesołych Świąt”. Podobnie ekstraktywne jak Jurajskie Świąteczne (16°), ale wyraźnie głębiej odfermentowane i mocniejsze – 6,5% alkoholu. W zapachu wyraźnie słodowy i czekoladowy aromat, nieco karmelu i lekko wyczuwalny chmiel wraz z odrobiną maślaności. Piana skromna, szybko opadająca, beżowa. W kolorze brunatne, praktycznie nieprzejrzyste. W smaku początkowo lekko palone, przechodzi w nieco delikatniejszą karmelowość, kończąc gorzką czekoladą wymieszaną z przyprawami (gałka muszkatołowa, może wanilia) i akceptowalną, niską maślanością. Umiarkowanie wysycone, średnio pełne, z czekoladową goryczką pochodzącą ze słodów, o wytrawnym, lekkim finiszu. Bardzo przyjemne piwo, wpasowujące się swoimi smakami w moje wyobrażenie piwa świątecznego. Kolejne piwo, nazwane wprost Świątecznym, uwarzone zostało przez najmniejszy browar w tym zestawieniu – Widawę. W zapachu wyraźne palone i wędzone słody, odrobina popiołu i bardzo wyraźna maślaność, co w sumie utworzyło bardzo nieprzyjemne zestawienie. Do tego czarny kolor i obfita brązowa piana o nierównych pęcherzykach. W smaku ponownie głównie paloność i wędzoność słodów wymieszana z wyraźną i mocną maślanością, która sprawia też, że piwo jest przyjemnie gładkie. Goryczka pochodząca z palonych słodów, wytrawny finisz i wysycenie na średnim poziomie. Gdyby nie wyraźnie wyczuwalny diacetyl odpowiedzialny za nieprzyjemną maślaność byłoby to, niekoniecznie mające wiele wspólnego ze świętami, ale całkiem przyjemnie wędzone piwo.Świąteczny przegląd zakończył się bardzo przyjemną niespodzianką, jako że nie spodziewałem się, że to piwo z Gościszewa okaże się zarówno najsmaczniejszym z całej grupy, jak i najbardziej pasującym do moich oczekiwań. Piwa od dużych graczy nie zawiodły – oba nie były ani specjalnie ciekawe, ani szczególnie smaczne, ale to okocimskie okazało się lepsze z tych dwóch. Jurajskie było zbyt daleko ze swoimi smakami od piwa, a zawartość butelki z Widawy niestety dla mnie była nie do wypicia ze względu na zawartość diacetylu. O ile wcześniejsza przygoda z diacetylem w piwie z Widawy była całkiem przyjemna, to tym razem było to bardzo nieprzyjemne zestawienie smaków i zapachów.